Jestem Martyna, mam 18 lat i uczę się w klasie maturalnej, o profilu medyczno-politechnicznym. Mieszkam w małym mieście, w którym prawie wszyscy się znają. Mam wspaniałego chłopaka, i zarazem najlepszego przyjaciela, z którym jestem już cztery lata i jestem bardzo szczęśliwą osobą. Moją pasją jest język niemiecki, z nim wiążę swoją zawodową przyszłość.
Rok temu z dnia na dzień podjęłam najlepszą możliwą decyzję. Postanowiłam zmienić swoje życie, zmienić siebie...
Moja historia zaczęła się w styczniu 2014 roku. Teraz nazywam to co się wydarzyło "udanym, spełnionym postanowieniem noworocznym", ale wcześniej tak o tym nie myślałam. Nigdy nie byłam szczupła. W gimnazjum i pierwszej klasie liceum doszły jednak dodatkowe kilogramy. Czułam się bardzo źle w swoim ciele, jednak nie potrafiłam nic z tym zrobić. Myślałam, że skoro moi dziadkowie, czy moja mama są "przy kości" to ja też muszę i kropka. Pewnego styczniowego dnia (2014 r.) natknęłam się na post Ewy Chodakowskiej na facebooku. Wcześniej tylko o niej słyszałam, ale nie czytałam jej wypowiedzi, nie byłam zainteresowana. Postanowiłam podjąć jej wyzwanie i zacząć ćwiczyć jej programy. Nie sądziłam, że mi się uda, że wytrwam. Myślałam, że poćwiczę raz, czy dwa i mi przejdzie. Nie doceniałam siebie, swojego uporu i silnej woli w dążeniu do celu. Nie zrobiłam typowego zdjęcia "przed", nie zmierzyłam obwodów centymetrem. Jedynie stanęłam na wadze, chociaż dobrze wiedziałam, ile kilogramów się tam pokaże. Tak jak przypuszczałam, nic mnie nie zaskoczyło. Na wadze było 83,3 kg. Warto dodać, że mam 174 cm wzrostu. Drugiego lub trzeciego stycznia włączyłam pierwszy raz "Skalpel"- 40 minutowy program Ewy. Nie wiem, dlaczego akurat "Skalpel". W ogóle nie znałam jej programów."Killer" i "Turbo spalanie" brzmiały chyba zbyt ostro. Pierwszy trening nie był łatwy. Nie zrobiłam wszystkich ćwiczeń, niektóre robiłam dużo wolniej, niektóre po próbie ominęłam. Z kałużą potu pod plecami dotrwałam do końca. Byłam z siebie bardzo dumna, sama się do siebie śmiałam.
Następnego dnia prawie nie mogłam wstać z łóżka. Nic dziwnego, bo taki trening był dla mojego organizmu wtedy ekstremalnym wyczynem. Jakoś przetrwałam kolejny dzień, wieczorem znów włączyłam "Skalpel". Z każdym treningiem było łatwiej. Szybko opanowałam ćwiczenia, niektóre nawet polubiłam. Postanowiłam zmienić coś jeszcze, po przecież mówi się, że trening to tylko 30% sukcesu. Z dnia na dzień przeszłam na swoją własną dietę, której reguły sama wymyślałam każdego dnia. Od razu odrzuciłam słodycze. Przekonałam się po raz kolejny, że mam silną wolę. Mogły stać w moim pokoju, a ja po nie nie sięgałam. Zrezygnowałam ze słodkich soków, gazowanych napojów. Nie piłam nawet najlepszych gatunkowo owocowych ze sklepu. Piłam wodę z cytryną i ogromne ilości zielonej i czerwonej herbaty. Wyczytałam gdzieś, że wspierają one metabolizm.
Mieszkam z rodzicami i siostrą. Moja dieta musiała być racjonalna, mama-pielęgniarka nie pozwoliła mi rezygnować ze wszystkiego. Dodam jeszcze, że rok temu o tej porze miałam anemię. Teraz po złej morfologii ani śladu! Jadłam normalne posiłki, jednak w mniejszych ilościach i regularniej. Całkowicie odrzuciłam ziemniaki, zmniejszyłam ilości makaronu, na początku nie jadłam także żadnego pieczywa. Rezygnowałam z tłustych potraw, gęstych sosów. Kupowałam sobie chlebek typu WASA. Do szkoły zamiast kanapek nosiłam miseczkę twarożku, serka wiejskiego z warzywami. W diecie postawiłam właśnie na warzywa, owoce, białko (twarożki, serki, chude mięso) i zieloną oraz czerwoną herbatę. Raz na dwa tygodnie pozwalałam sobie na coś słodkiego, jakiś fast-food czy inną niezdrową przyjemność. Przecież wszystko jest dla ludzi. Jeżeli była okazja, np. urodziny czy imieniny kogoś z rodziny to zjadłam kawałek ciasta czy tortu bez wyrzutów sumienia.
Codziennie jednak ćwiczyłam. W każdym tygodniu był tylko jeden dzień przewidziany na odpoczynek- najczęściej niedziela.
Czytając to, pewnie czekasz, aż zacznę pisać o efektach. Tak jak obiecuje Ewa pojawiły się bardzo szybko, jakoś po miesiącu. Ciało stało się bardziej sprężyste, brzuch trochę się spłaszczył.
Zdecydowanie za często się ważyłam, ale to dlatego, że bałam się, że przytyję, że kilogramy wrócą.
Stawiałam sobie "małe" cele, do których dążyłam. Najpierw z 83 kg miałam dojść do 76, potem do 70, kolejno do 67. Ostatecznym celem było 65 kg. Utrata osiemnastu kilogramów miała być prezentem na moje osiemnaste urodziny, które miałam 9 sierpnia. Nie wierzyłam, że się uda. Jednak walczyłam cały czas. Moją wymarzoną wagę udało mi się osiągnąć dużo wcześniej, po 5 miesiącach pracy (według mojego Instagrama- martynaagab - 37 tygodni temu).
Wiedziałam, że z utrzymaniem wagi mogę mieć kłopot. Ćwiczyłam dalej, jednak na wakacje odpuściłam trochę z dietą. Treningi też mieszałam. Na wadze jednak cały czas było tyle samo kilogramów. Czasami troszkę więcej, ale szybko dochodziłam do poprzedniej wagi. Po wakacjach wróciłam do gry. Zaczęłam trenować znów regularnie, najczęściej "Skalpel", jednak pojawiało się także "Turbo wyzwanie", czasem "Killer" czy dodatkowo jakiś krótki ABS na brzuch lub coś na nogi. Słodkie napoje poszły całkowicie w odstawkę. Do dnia dzisiejszego po nie nie sięgam. Słodycze i inne pyszności pojawiają się do tej pory tylko w weekendy, czasami nawet nie zawsze.
Dzięki regularnym treningom moje ciało zaczęło wyglądać naprawdę dobrze. Zaczęłam zauważać zmiany nie tylko na wadze, ale także w swoim odbiciu lustrzanym.
Dzisiaj aktywność każdego dnia jest dla mnie ogromną przyjemnością, bez której dzień nie jest w pełni wykorzystany. Dieta do już nie typowa dieta, ale mój własny, zdrowy sposób odżywiania. Ważę 62-63 kg. Schudłam pełne 20 kg w 2014 roku! Mam o wiele lepsze samopoczucie, jestem pewniejsza siebie i jeszcze szczęśliwsza! Wszystko dzięki Ewie Chodakowskiej, która swoimi postami na facebooku, motywacjami i tym co mówiła do mnie w treningach (codziennie mówiła to samo, bo przecież ćwiczyłam program z Internetu!) bardzo mnie wspierała i nie pozwalała odpuścić!
Dziękuję!
Następnego dnia prawie nie mogłam wstać z łóżka. Nic dziwnego, bo taki trening był dla mojego organizmu wtedy ekstremalnym wyczynem. Jakoś przetrwałam kolejny dzień, wieczorem znów włączyłam "Skalpel". Z każdym treningiem było łatwiej. Szybko opanowałam ćwiczenia, niektóre nawet polubiłam. Postanowiłam zmienić coś jeszcze, po przecież mówi się, że trening to tylko 30% sukcesu. Z dnia na dzień przeszłam na swoją własną dietę, której reguły sama wymyślałam każdego dnia. Od razu odrzuciłam słodycze. Przekonałam się po raz kolejny, że mam silną wolę. Mogły stać w moim pokoju, a ja po nie nie sięgałam. Zrezygnowałam ze słodkich soków, gazowanych napojów. Nie piłam nawet najlepszych gatunkowo owocowych ze sklepu. Piłam wodę z cytryną i ogromne ilości zielonej i czerwonej herbaty. Wyczytałam gdzieś, że wspierają one metabolizm.
Mieszkam z rodzicami i siostrą. Moja dieta musiała być racjonalna, mama-pielęgniarka nie pozwoliła mi rezygnować ze wszystkiego. Dodam jeszcze, że rok temu o tej porze miałam anemię. Teraz po złej morfologii ani śladu! Jadłam normalne posiłki, jednak w mniejszych ilościach i regularniej. Całkowicie odrzuciłam ziemniaki, zmniejszyłam ilości makaronu, na początku nie jadłam także żadnego pieczywa. Rezygnowałam z tłustych potraw, gęstych sosów. Kupowałam sobie chlebek typu WASA. Do szkoły zamiast kanapek nosiłam miseczkę twarożku, serka wiejskiego z warzywami. W diecie postawiłam właśnie na warzywa, owoce, białko (twarożki, serki, chude mięso) i zieloną oraz czerwoną herbatę. Raz na dwa tygodnie pozwalałam sobie na coś słodkiego, jakiś fast-food czy inną niezdrową przyjemność. Przecież wszystko jest dla ludzi. Jeżeli była okazja, np. urodziny czy imieniny kogoś z rodziny to zjadłam kawałek ciasta czy tortu bez wyrzutów sumienia.
Codziennie jednak ćwiczyłam. W każdym tygodniu był tylko jeden dzień przewidziany na odpoczynek- najczęściej niedziela.
Czytając to, pewnie czekasz, aż zacznę pisać o efektach. Tak jak obiecuje Ewa pojawiły się bardzo szybko, jakoś po miesiącu. Ciało stało się bardziej sprężyste, brzuch trochę się spłaszczył.
Zdecydowanie za często się ważyłam, ale to dlatego, że bałam się, że przytyję, że kilogramy wrócą.
Stawiałam sobie "małe" cele, do których dążyłam. Najpierw z 83 kg miałam dojść do 76, potem do 70, kolejno do 67. Ostatecznym celem było 65 kg. Utrata osiemnastu kilogramów miała być prezentem na moje osiemnaste urodziny, które miałam 9 sierpnia. Nie wierzyłam, że się uda. Jednak walczyłam cały czas. Moją wymarzoną wagę udało mi się osiągnąć dużo wcześniej, po 5 miesiącach pracy (według mojego Instagrama- martynaagab - 37 tygodni temu).
Wakacje 2013 - Wakacje 2014
-18 kg na osiemnaste urodziny, 5 miesięcy pracyWiedziałam, że z utrzymaniem wagi mogę mieć kłopot. Ćwiczyłam dalej, jednak na wakacje odpuściłam trochę z dietą. Treningi też mieszałam. Na wadze jednak cały czas było tyle samo kilogramów. Czasami troszkę więcej, ale szybko dochodziłam do poprzedniej wagi. Po wakacjach wróciłam do gry. Zaczęłam trenować znów regularnie, najczęściej "Skalpel", jednak pojawiało się także "Turbo wyzwanie", czasem "Killer" czy dodatkowo jakiś krótki ABS na brzuch lub coś na nogi. Słodkie napoje poszły całkowicie w odstawkę. Do dnia dzisiejszego po nie nie sięgam. Słodycze i inne pyszności pojawiają się do tej pory tylko w weekendy, czasami nawet nie zawsze.
Dzięki regularnym treningom moje ciało zaczęło wyglądać naprawdę dobrze. Zaczęłam zauważać zmiany nie tylko na wadze, ale także w swoim odbiciu lustrzanym.
Dzisiaj aktywność każdego dnia jest dla mnie ogromną przyjemnością, bez której dzień nie jest w pełni wykorzystany. Dieta do już nie typowa dieta, ale mój własny, zdrowy sposób odżywiania. Ważę 62-63 kg. Schudłam pełne 20 kg w 2014 roku! Mam o wiele lepsze samopoczucie, jestem pewniejsza siebie i jeszcze szczęśliwsza! Wszystko dzięki Ewie Chodakowskiej, która swoimi postami na facebooku, motywacjami i tym co mówiła do mnie w treningach (codziennie mówiła to samo, bo przecież ćwiczyłam program z Internetu!) bardzo mnie wspierała i nie pozwalała odpuścić!
Dziękuję!
3.kwiecień 2014
4. rok 2015
4. rok 2015
Buziak!
Super, że Ci się udało, widać, że włożyłaś mnóstwo pracy w swoją metamorfozę. Ja jestem dopiero na początku drogi, ale jestem dobrej myśli :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! <3 Dasz radę na pewno!
UsuńNaprawdę należą Ci się ogromne gratulację! Widzę, że tak łatwo sobie nie odpuściłaś i przez cały rok walczyłaś do takiej cudownej sylwetki. Jesteś godna podziwu i wydaje mi się, że dzięki swojej wytrzymałości zmotywujesz wiele osób do tego, by nie poddawały się tylko walczyły dalej o swoje upragnione ciało. Jeszcze raz wielkie brawo! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńDzięki mojej przemianie zmienił się także mój charakter, zaczęłam bardziej wierzyć w siebie i docieniać to, co robię! :)
Witam nową blogerkę! Na pewno będę odwiedzała. Jesteś motywacją! Gratuluję przemiany! Takich osób tu potrzeba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! I zapraszam serdecznie! :*
UsuńHej chciałam zapytać czy skalpel głównie Cwiczylas?
OdpowiedzUsuńćwiczylam tylko skalpel przez pierwsze 5 miesiecy :) (utrata 18 kg )
UsuńMożna się z Tobą jakoś skontaktować żeby sobie popisać? Chciała bym zadać parę pytań jeśli nie masz nic przeciwko :)
OdpowiedzUsuńPewnie- Martyna Gabrych, Kalisz Pomorski- facebook :)
UsuńNo no no ;) Piękna przemiana. :) Gratuluję i życzę dalszej wytrwałości! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nie było łatwo, ale warto! <3
UsuńA nie byłaś głodna? Was a wcale nie jest taka zdrowa. .
OdpowiedzUsuńNa początku był szał na Wasę, a potem chleb razowy ją zastąpił. Teraz czasami po nią sięgam, bo uwielbiam jej smak. :) Nie byłam głodna! :)
UsuńA nie byłaś głodna? Was a wcale nie jest taka zdrowa. .
OdpowiedzUsuńPiękna przemiana! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńHej mam pytanie, cwiczylas ogolnie tylko skalpel? A po jakim czasie udało Ci sie dojść do wagi 76? Po ilu miesiącach?
OdpowiedzUsuńKochana, koło 1,5- 2 miesiące to trwało. Ćwiczyłam Skalpel. :) Na nic innego wtedy nie było mnie stać ;D
UsuńGratuluje ja też w tamtym roku ważyłam 55 a teraz 60 i muszę się wziąć w garść ale jakoś nie ma motywacji :/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jesteś zmotywowana i do lata damy radę! <3
UsuńGratulacje! Ja właśnie zaczynam moją metamorfoze, twoje efekty bardzo mnie zmotywowały ponieważ zaczynam z mniej więcej takiej samej wagi, pokazałaś mi że świetny efekt jest możliwy do osiągnięcia :D. Ćwiczę już od miesiąca codziennie turbo z Ewą Chodakowską i jest już 7 kg mniej, będę odwiedzać twojego bloga by się zmotywować do dalszej walki ;) Jeszcze raz WIELKIE gratulacje !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! 7 kg mniej to super wynik w miesiąc! Nie trać wiary, jeżeli Twoja waga stanie na kilka dni lub tygodni, bo po chwili znów zacznie spadać. :) Życzę mnóstwo wytrwałości i owocnych treningów! (a na pewno takie będą!) Buziaki <3
UsuńPrzede wszystkim wielki podziw i gratulacje :) Sama jestem w trakcie metamorfozy, udało mi się już zrzucić z sumie 13 kg.Jestem z siebie zadowolona, lecz moją zmorą są masywne nogi : ( Może polecisz jakieś ćwiczenia ? Staram się nie tracić przez to motywacji,choć z tym bywa ciężko. Gorąco pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHej, przeżyłam dokładnie to samo co ty, z 86kg w niecały rok spadłam na 62:) Myślę że nic nie dowartościowuje i nie wzmacnia tak jak treningi i samozaparcie. Gratuluję ci wyników jakie osiągnęłaś bo naprawdę efekty są świetne :)
OdpowiedzUsuńA ja gratuluję Tobie! Brawo kochana! Co ćwiczyłaś? :)
UsuńW sumie wszystko, zaczełam od Mel-B, potem rolki i Tiffany no a teraz trzeci miesiąc z Shaunem T25 i jakoś leci- oczywiście jeszcze było masę innych treningów ale te wymienione głownie zapadły mi w pamięci :)
UsuńSuper! Każdy znajdzie trening idealny dla siebie, najważniejsze ze sprawia radość ;)
UsuńI chciałam jeszcze żebyś wiedziała, że stanowisz ogromną motywację- jak nigdy nie ćwiczyłam z Panią od Skalpela itd. to dziś dzięki Tobie odpaliłam jej program i skończyłam z uśmiechem na twarzy :)
UsuńDziękuje za miłe słowa! ❤️ :) Treningi Ewy są naprawdę fajne! Mam nadzieje ze dołączysz je do planu treningowego ;)
UsuńWow, świetna metamorfoza! Plus Ty sama w sobie jesteś super sympatyczna! Życzę Tobie wszystkiego co najlepsze. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! Wszystkiego dobrego! ;)
UsuńGratuluje i podziwiam :)
OdpowiedzUsuńSuper metamorfoza! :* Gratuluję
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądasz ;) Gratuluje ;) Widze, ze bardzo schudły Ci łydki, a to mój niestety odwieczny problem, możesz napisać jakie ćwiczenia wykonywałaś na nogi?
OdpowiedzUsuńGłownie zestawy Ewki, Skalpel najczęściej. Czasem nogi i uda Natali Gackiej lub nogi z Mel B :)
UsuńWoow, ale zmiana, przepięknie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńWow, super figura. Ja też jestem wysoka (177cm), i chciałabym ważyć tyle co ty. Aktualnie ważę 55 kg, dużo schudłam na diecie candida i bezglutenowej ;-(
OdpowiedzUsuńAktualnie tak 63/64 kg :) nawet nie wiem! Musisz powoli wychodzić ze złych nawyków, ale stopniowo, żeby metabolizm nie zwariował. Jedz zdrowo i powoli zwiekszaj kaloryczność, dodaj ćwiczenia- szczególnie modelujace i bedzie sukces!
UsuńI pomyśleć,że miałem okazję poznać tak upartą i silną osobę. Jestem pełen podziwu. To była najprzyjemniejsza podróż tym jakże zabytkowym składem. Jestem pod dużym wrażeniem Twojego uroku i wdzięku. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy...
OdpowiedzUsuńMiło mi Cię tu powitać! :) Podróż rzeczywiście była przyjemna! :) Na pewno los nas gdzieś jeszcze skrzyżuje.
UsuńPowiedz mi czy w ciągu 2 miesięcy zeszłaś do 76 kg? Wtedy już nie jadłaś chleba, słodyczy czy dopiero później? Powiedz mi o której godzinie zwykle ćwiczyłaś skalpel? Powiedz mi co jesz np w ciągu jednego dnia ( proszę pomiń twarog czy serek wiejski bo tego nie lubię) :)
OdpowiedzUsuńTak, jakoś 77 było już na pewno. Nie jadłam już wymienionych przez Ciebie produktów. Ćwiczyłam różnie, gdy miałam czas. Zwykle po południu lub wieczorem. Co jem aktualnie? Śniadanie: omlet z serkiem/ maslem orzechowym/ konfiturą i owoce; drugie śniadanie: jogurt z granolą domowej roboty i kawa; obiad- ryż z kurczakiem i warzywami; podwieczorek (nie zawsze jem) zielony koktajl; kolacja: sałatka z warzyw z jajkiem :)
UsuńCiężko tak bez serków! :)
A powiedz mi jakieś rozstępy masz czy stosowałaś jakieś kremy ?
OdpowiedzUsuńMiałam już przed metamorfoza, od zawsze. Dzięki ćwiczeniom trochę się zniwelowały, ale na kremy byłam i jestem za leniwa... Raz posmaruje i 4 razy zapomne...
UsuńI ćwiczyłaś podczas całej swojej metamorfozy codziennie skalpel i tylko skalpel czy też coś innego?
OdpowiedzUsuńPrzez pierwsze 5 miesiecy tak (-18 kg) :) Potem zaczęłam mieszać. :)
UsuńPowiedz mi bo w skalpelu Ewka każde napinać brzuch jak to robiłaś?
OdpowiedzUsuńNa początku chyba wcale... Znaczy starałam się, ale moje mięśnie były baaardzo oporne. Jednak po jakimś czasie już załapałam. Tobie też się uda!
UsuńIle razy dziennie i mniej wiecej o których godzinach piłaś zieloną herbatę ? O której godzinie był Twój ostatni posiłek?
OdpowiedzUsuńOstatni posiłek był 2,5-3 godz. przed snem. :) to była kolacja. A co do herbaty to piłam jak miałam ochotę. Nie przed samym snem, bo ma ona właściwości pobudzające i po niej bym nie zasnęła. Zależy od dnia. :)
UsuńHej, ja od niedawna zaczęłam robić skalpel, trochę mnie bolą plecy. Robię coś źle, nie tak? proszę o pomoc :)
OdpowiedzUsuńA przy których ćwiczeniach konkretnie kochanie?
UsuńPrzy podnoszeniu nóg kiedy leży się na brzuchu. I jeszcze takie pytanko skąd mam wiedzieć czy dobrze napinam brzuch? Dzięki wielkie za pomoc :)!
OdpowiedzUsuńPępek nie powinien dotykać maty, wtedy jest na pewno napięcie. (Tak mówi Ewka w "Secrecie")
Usuńjeju pozazdroscic uklon dla ciebie!
OdpowiedzUsuńsama wzielam sie za siebie i nie mam zamiaru przestac trzymajcie kciuki !
http://cmillee.blogspot.com/
Trzymam! ;*
UsuńKochana ogromne ogromne gratulacje dla Ciebie za wytrwałość i wolę walki. Motywujesz bardzo.
OdpowiedzUsuńDziekuje!
UsuńMam pytanko, ćwiczę już prawie dwa miesiące i na wadze zeszło już 6 kg, tyle, że w sumie nic po mnie nie widać, nie widzę w lustrze jakiejś zmiany. I zastanawiam się, czy robię coś nie tak, czy po prostu muszę jeszcze jakiś czas poczekać. :(
OdpowiedzUsuńDwa miesiące i 6 kg to sporo! Każdy organizm reaguje trochę inaczej. Daj sobie czas! :)
Usuńjuż od jakiegoś czasu obserwuję Cię na instagramie, ale tak naprawdę dopiero teraz zobaczyłam jaką drogę przeszłaś! bardzo Ci gratuluję! ja równe 2 miesiące temu zaczęłam przygodę z Ewką i czuję się super! niecałe -5kg, wolałabym więcej, ale wiem, że nie zawsze jadłam to co powinnam :) dodam również, że zaczynałam z identyczną wagą jak Ty! mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć równie wspaniałe efekty :) pozdrawiam i trzymaj za mnie kciuki! :D
OdpowiedzUsuńGratulacje! Super wynik, a będzie jeszcze lepiej! ;) Trzymam mocno kciuki! Uda się!
UsuńHej, ćwiczyć coś anonimowa ? nie masz ochoty na chipsy czy jakieś ciastka ? bo ja mam podobna wage do was- 83 kg
UsuńĆwiczyłam z mel b i Ewką (mieszałam treningi, które są dostępne na youtubie), teraz ćwiczę metamorfozę Ewy, ale wersję ćwiczeń bez piłki :) jeśli chodzi o jedzenie to największy problem mam z domowym ciastem..w lutym było dużo imprez rodzinnych i troche pofolgowałam, ale ćwiczyłam cały czas! A jesli chodzi o chipsy, ciastka, batoniki to łatwo mi jest ich nie jeść :) a jak już mam ochotę, to kupuję sobie jakiegoś FIT batonika haha
UsuńŚlicznie wyglądasz, gratuluję!!
OdpowiedzUsuńPiękna zmiana !! :) świetnie wyglądasz ! :) Wielkie gratulacje! Motywujesz ! :) Ja swoja walkę o nowe życie zaczęłam na początku grudnia 2015 z waga wyjściową 95 Kg :( aktualnie jest mnie 18 kg mniej, ale jeszcze długa droga do celu :) mam nadzieje, ze dam rade :)
OdpowiedzUsuńOgromny szacunek!Musiałaś zrezygnować z naprawdę z wiele produktów.Gratuluje efektów :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://kreatywnatalia.blogspot.com/