Moja motywacja



Są dwa rodzaje decyzji, które podejmujemy. Pierwsze z nich to decyzje, które przemyślamy bardzo długo, rozpatrzamy dokładnie wszystkie "za i przeciw". Drugie natomiast to decyzje podejmowane pod wpływem jakiegoś impulsu, decyzje intuicyjne.
Decyzja o rozpoczęciu pracy nad moim ciałem z pewnością zalicza się do tych drugich. Nie przemyślałam tego wcześniej, postawiłam sobie pewnego dnia cel i zaczęłam do niego dążyć.
Miałam duże kompleksy, od zawsze. Nie lubiłam swoich zdjęć w całości, zawsze wybierałam tylko te portretowe (bo lubiłam i lubię swoją twarz :) ). Czułam się fatalnie na zakupach, szczególnie kiedy nawet największy rozmiar ładnego ubrania z młodzieżowego sklepu nie pasował. Zawsze prześladował mnie wzrok innych ludzi, tak mi się przynajmniej wydawało, wstydziłam się jeść cokolwiek w towarzystwie. Nie potrafiłam zaakceptować tego jak wyglądam.
Największą motywacją był dla mnie postęp, pierwszy i kolejny spadający kilogram, z czasem także komplementy od znajomych, rodziny. Przeglądając zdjęcia "przed i po" różnych kobiet, a w szczególności mojej kochanej koleżanki (Klaudia!), stwierdziłam, że i ja mogę sobie zafundować taką rewolucję, że kosztuje mnie to tylko 40 minut każdego dnia i trochę samozaparcia. Skoro innym się udaje to mi też się uda!
Wiadomo, nie zawsze było łatwo. Starałam się myśleć pozytywnie, nie pozwalałam sobie na chwile słabości, na odpuszczanie treningu czy częste łamanie diety. Wiedziałam, że każdy trening przybliża mnie do upragnionego celu, że muszę walczyć o lepszą siebie. Starałam się nie przejmować plotkami na swój temat, robiłam wszystko, aby spełnić swoje marzenie.
Kiedy zmienia się ciało, zmianie ulega też charakter, nastawienie do świata. W moim przypadku metamorfoza zaowocowała samoakceptacją. Nabrałam więcej pewności. Zaczęłam bardziej doceniać siebie, to co robię i to, co udało mi się osiągnąć. Przestałam czuć, że jestem w czymś gorsza. Nie chcę się już upodabniać do innych osób, odnalazłam swoją osobowość. Stałam się bardziej odporna na różnego rodzaju złośliwe uwagi na swój temat. Jestem silniejszą osobą.
To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Uwierz, że naprawdę warto podjąć walkę z samym sobą, walkę o nowe, lepsze życie. Samoakceptacja ułatwia wiele spraw każdego dnia! Piękne ciało, to piękny umysł. Warto wypocić na treningu negatywne emocje, pozbyć się stresu, zmęczenia. Po treningu mam o wiele więcej energii niż przed, jestem gotowa do pracy, nauki. Mój trening to 40 minut relaksu, aktywnego odpoczynku, chwila tylko dla mnie, reset.
Polecam każdemu rozpoczęcie takiej treningowej przygody, nawet tym w stu procentach zadowolonym ze swojej sylwetki!
Buziak!

CONVERSATION

5 Komentarze:

  1. Cała prawda! ;) Ja przed schudnięciem miałam podobne problemy, miałam kompleksy, wstydziłam się i ogólnie nie czułam się dobrze w swoim ciele. Teraz jestem dużo pewniejsza siebie, częściej wychodzę gdzieś ze znajomymi, a kiedy idę na zakupy biorę do przymierzalni to co mi się podoba bo wiem, że będzie pasować ^^ Tak, to mega wspaniałe uczucie stanąć przed lustrem i widzieć ile już się osiągnęło dzięki naszej silnej woli, i że nikt za nas tego nie zrobił, całą pracę zawdzięczamy tylko i wyłącznie sobie ;) To lato będzie nasze! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy dzień jest nasz! A wracajac do zakupów to bierzemy co chcemy, a nie to, z czego został jeszcze pasujacy rozmiar! :* teraz jest wspaniale! :*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie podziwiam ludzi takich jak ty ale ja chyba nie dam rady, już kilka razy próbowałam zacząć ćwiczyć i mi jakoś nie wychodzi. W sumie to 2 razy i ten drugi to dzięki tobie, zobaczyłam całkiem przez przypadek twoje zdj na instagramie i powiedziałam sobie że przecież ja też mogę się zmienić, no i wynalazłam na yt skalpel nawet mi wychodziło, ale wytrzymałam tylko chyba nie cały tydzień, bo ciągle coś mi wypadało i nie miałam czasu. A najgorsze w tym wszystkim jest to że nie mam zbytniej nadwagi i tak na prawdę nie wiele trzeba by zrzucić te zbędne kilogramy. Niestety moją wada jest jedzenie i to że wstydzę się przejść na dietę. Postępem i tak jest to że ograniczyłam posiłki i jem co 3 godziny :) ale to trochę z innego powodu. Lubię sport nawet bardzo, wf to moja ulubiona lekcja, latem jeżdżę dużo na rowerze (uwielbiam to <3 ) kocham góry i wędrówki które wymagają dużo wysiłku ale kurcze nie potrafię się zebrać do ćwiczeń w domu
    Jak myślisz da się coś ze mnie wykrzesać? :) na pewno się da tylko trzeba chcieć ;p
    od kilku lat przynajmniej utrzymuje się mi taka sama waga od 62 do 64 mam nadzieję że nie przekroczę tego limitu
    Nie wiem co robić :/ możesz mi coś poradzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, cóż mam powiedzieć. Musisz znaleźć w sobie siłę. Ja z dnia na dzień zmieniłam wszystko. Jeżeli jesteś aktywna fizycznie to po kilku treningach bez problemu będziesz mieć wprawę i będziesz robić całe! Ja trzymam mocno kciuki! Treningi mają same plusy! Postaraj się zacząć od jutra, na nowo i już na stałe. Naprawdę możesz więcej niż myślisz!!! <3 Jeżeli nie masz do zrzucenia dużo to nie potrzebujesz diety, jedz zdrowo i trenuj!
      <3

      Usuń