Emocje jeszcze nie opadły, aż ciężko uwierzyć, że dzień, na który tak długo czekałam dobiegł już końca. Zostanie jednak na bardzo długo w mojej pamięci... Dlaczego? Zaraz Ci wszystko opowiem.
30 stycznia w Poznaniu miało miejsce ogromne sportowe wydarzenie, czyli warsztaty Be Active Tour powered by SANTE.
Upolowałam bilet (a nie było to takie proste) i cierpliwie wyczekiwałam upragnionej daty. Już po otwartym treningu rok temu w Warszawie wiedziałam, że chcę brać udział we wszystkich eventach zespołu Ewy, bo to niesamowite chwile. Tak było i tym razem.
Od pierwszej chwili, gdy kupiłam bilety, wiedziałam, że będzie niesamowicie! W całą akcję wciągnęłam Patrycję, świetną dziewczyną, z którą mam przyjemność studiować. Jednego dnia zapisałyśmy się razem na półmaraton, a kolejnego miałyśmy już w rękach bilety z warsztaty fitness. Po kilku dniach okazało się, że na warsztaty wybiera się także moja kochana Emilia. Od czwartej nad ranem była w trasie, aby móc poskakać razem z nami na hali Politechniki Poznańskiej. Pamiętacie Emilię? Jej metamorfozę możecie zobaczyć TUTAJ.
Piątek był dniem pełnym emocji. Nie mogłyśmy się doczekać warsztatów z Patrycją do tego stopnia, że zamiast regenerować siły przed całodziennym wysiłkiem, odpaliłyśmy Sukces Ewy i z sukcesem dotrwałyśmy do końca. Zadowolone przygotowałyśmy sobie kolację, jedzenie do pudełek na dzień warsztatów i położyłyśmy się spać.
A rano... Po całym tygodniu nauki, kolokwiów, zaliczeń, nie mogłyśmy się podnieść. Ale wstałyśmy!
Wypiłyśmy po szklance wody z cytryną na rozbudzenie i rozpoczęłyśmy dzień pysznym śniadankiem. Zawitały u nas placuszki gryczane (PRZEPIS) z masłem orzechowym, bananem, domową nutellą z awokado i innymi pysznymi dodatkami.
Po zjedzenu zabrałyśmy się za pakowanie pojemników z jedzeniem. Każda z nas zabrała dwa pudełka. W jednym był kurczak, ryż pełnoziarnisty i brokuł, a w drugim serek wiejski z bakaliami i bananem.
Dopięłyśmy swoje torby, uczesałyśmy warkocze i wybiegłyśmy na tramwaj. Niestety mimo szybkiego tempa marszu nie zdążyłyśmy na zaplanowaną godzinę (skąd ja to znam...). Szybko znalazłyśmy nową trasę i po chwili byłyśmy już w drodze.
W końcu dotarłyśmy! Czekała na nas ogromna kolejka, w której musiałyśmy odstać, żeby zarejestrować się na warsztaty. Czas jednak szybko minął. Po chwili byłyśmy już na sali i cierpliwie wypatrywałyśmy na zegarze upragnionej 12:00. Udało nam się wcisnąć maty obok kochanej Emilki, która nam sprytnie przetrzymała kawałek parkietu. Miałam tyle rzeczy do obgadania tą cudowną dziewczyną, że po pstryknięciu wspólnego zdjęcia mogłyśmy gadać, gadać, gadać... A przecież znałyśmy się tylko przez Internet!
Punktualnie o 12:00 zaczęło się! Pierwszym punktem w programie była Zumba z Maćkiem Jopkiem. Mimo, że nie przepadam za tym typem treningu, to naprawdę ćwiczenia z tym trenerem, to czysta przyjemność. Od pierwszych chwil przekazywał nam taką energię! Kilka krótkich układów i mnóstwo uśmiechu!
Kolejnym treningiem było spotkanie z Ewą Chodakowską. Miałam możliwość ćwiczyć z nią na żywo dopiero drugi raz, ale na pewno nie ostatni! Ewcia postanowiła pokazać nam swój najnowszy program- Bikini. Jedno jest pewne, płytę zamawiam w przedsprzedaży. Trening mocno daje popalić, ale widok zeskakującej ze sceny Ewki, która biegnie przybić Ci piątkę, krzyczy i motywuje, naprawdę wynagradza wszystko!
Ja i blisko 300 innych ćwiczących już po treningu z Ewą byłyśmy wykończone... A czekało na nas jeszcze trzech panów, z którymi wcale nie było łatwiej... Na szczęście miałyśmy chwilę przerwy i spotkanie z panią dietetyk studia Be Active. W hali zapachniało pysznościami, które przygotowała sobie każda uczestniczka. Wyjęłam więc swoje pudełko i uzupełniłam energię przed kolejnym treningiem, złapałam oddech.
Spotkanie niestety skończyło się bardzo szybko. Pewnie to ja byłam tak rozemocjonowana po Bikini, że czas mijał dwa razy szybciej. Na scenę wskoczył Lefteris. Każda z nas myślała, że teraz będzie luźniej, lżej... Ale nie było! Na początki kilka ćwiczeń w interwale, a potem podział na dwa zespoły i świetna zabawa, która nieźle dała się we znaki moim pośladkom. O to przecież chodziło!
Po Puzlu męczył nas nieznany mi wcześniej trener- Patryk Puczyłowki. Świetna energia, poczucie humoru i super trening! Myślałam, że będzie lekko, a tam same interwały! Musiałam jednak zrobić sobie chwilkę przerwy, bo w wiedziałam, że ostatnim punktem programu jest mój kochany Tomek Choiński, a u Tomka się nie odpuszcza! Huragan energii wskakiwał i zeskakiwał ze sceny, klepał po plecach i przybijał piątki. Tam nie było taryfy ulgowej! Każda z nas dała z siebie nie 100%, a 1000%.
Po ostatnim treningu ogarnęła mnie ogromna satysfakcja i duma... Z uśmiechem na twarzy powiedziałam sobie, że dałam radę! Teraz czuję, że nie ma rzeczy niemożliwych! Pełna energii złapałam Ewkę i chłopaków (tak, tak, była kolejka). Chwila rozmowy, wspólne zdjęcia i mnóstwo dodatkowej motywacji do działania. Najpiękniejsze dla mnie było to, że moja motywatorka mnie poznała! Zapamiętała z Warszawy i powiedziała, że jest ze mnie dumna! Nawet nie wyobrażasz sobie, ile to dla mnie znaczy!
To były już niestety ostatnie chwile na sali. Z uśmiechem na twarzy przebrałam buty, uściskałam Emilkę, z którą jeszcze nie raz się spotkamy, i wróciłam z Pati do domu... To był cudowny dzień!
Warto dodać, że całą imprezę wspiera marka SANTE. Podczas warsztatów mamy okazje spróbowania ich nowej linii zdrowych produktów, które skutecznie doładowują naszą energię. Można także dokonać pomiarów własnego ciała na specjalnym urządzeniu, jednak odbywało się to w trakcie ćwiczeń, a ja nie chciałam opuścić ani chwili treningowego szaleństwa.
Każda uczestniczka wyszła z warsztatów z takim prezentem. |
Na koniec chciałabym zmotywować Cię do udziału w takich i podobnych wydarzeniach. To naprawdę najlepsza okazja na zawiązanie nowych przyjaźni, doładowanie energii i odpoczynek. Na ten jeden dzień można się oderwać od szarej rzeczywistości i poczuć coś wspaniałego!
Jedno jest pewne, nie dam się! 14 maja widzimy się po raz kolejny, tym razem w Gdańsku!
A Ty wybierasz się na któreś warsztaty? Informację znajdziesz TUTAJ.
Dziękuję serdecznie za ten wspaniały dzień, dziękuję za wszystkie komentarze do zdjęć na Facebooku, Instagramie, oglądanie moich snapów i każdą dobrą myśl. Dziękuję za jeszcze Emilce i Patrycji, które sprawiły, że dzień ten był jeszcze cudowniejszy.
Załączam jeszcze kilka fotek i życzę miłego dnia!
Buziaki ;*
Super! Ja byłam w Warszawie i wiem jak wspaniałe są emocje na sali! Tyle wojowniczek razem! ♡
OdpowiedzUsuńSuuuuper! ❤ Wybieram sie w marcu na warsztaty w Lublinie ;)
OdpowiedzUsuńSuuuuper! ❤ Wybieram sie w marcu na warsztaty w Lublinie ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się zgadzam kochana ze wszystkim co napisałaś w poście. Emocje na takich warsztatach są niezapomniane i na pewno na długo zostają w pamięci. Ja przeżyłam taki dzień w Dublinie i nie żałuje każdej sekundy. Pozdrawiam Cie :*
OdpowiedzUsuńMasz jakiś sprawdzony przepis na sałatkę z tuńczykiem na kolację? :)
OdpowiedzUsuńMix sałat, papryka, kukurydza, tuńczyk, pestki dyni i słonecznika, sos miodowo-musztardowy :)
UsuńFajna fotorelacja :)
OdpowiedzUsuńWow, ale świetnie :D
OdpowiedzUsuńAle musiało być super :D Szkoda że nie "dorwałam" biletu. Trzeba poczekać na kolejne warsztaty :)
OdpowiedzUsuńmozesz powiedziec jak zdobylas bilet?
OdpowiedzUsuń