Podsumowanie lutego

Drugi miesiąc roku dobiega końca. Czas pędzi jak szalony. W Poznaniu mija dwa razy szybciej. Czas podsumować ostatni czas. Luty był wyjątkowy. Tego jestem pewna.



W postanowieniach noworocznych trwam dalej. Tak jak w styczniu najpierw podsumuję bieganie. Przypominam, mam w każdym tygodniu pokonać 10 km. Jeszcze nie zawiodłam! Udało mi się pobić kilka swoich rekordów w tym miesiącu. Zaczęłam biegać szybciej, dłużej. Raz udało się dobić do 15 km, a w przedostatni dzień miesiąca wybiegałam piękną 18! W sumie pokonałam ponad 68 km w ponad 7 godzin, spalając przy tym 4642 kcal. Pięknie!
Czekam w dalszym ciągu na moment, w którym naprawdę pokocham biegać. Póki co jest to przyjemny obowiązek.



Treningi w domu też odbywały się bez większych komplikacji. Miałam lepsze i słabsze dni, ale to nic dziwnego. 25 dni treningowych, 4 dni odpoczynku. Idealnie! 



Na jakiś czas zrezygnowałam jedynie z siłowni. Kradła mi bardzo dużo czasu i rozglądam się za czymś bliżej stancji. Zakup hantli i sztangi daje mi namiastkę treningu siłowego w domu. Mam ochotę to biorę i ćwiczę!

Dietowo bez większych problemów. Wkręciłam się w gotowanie i ciągle sprawdzam nowe przepisy i szukam inspiracji. Dwa dni w całym miesiącu (w tym w tłusty czwartek) delikatnie oszukiwałam, co w sumie jest wskazane raz na jakiś czas. Jestem dobra w szukaniu usprawiedliwień, wiem.

Kilka wolnych dni spędziłam w Warszawie. Tam po załatwieniu swoich spraw spełniłam jedno z marzeń- ćwiczyłam w studiu Be Active Ewy Chodakowskiej. Miałam okazję wziąć udział w treningu poprowadzonym przez jej męża- Lefterisa. Emocje jak na warsztatach, grupa zmotywowana, trening szalony. Świetne wspomnienie!



Przeżyłam też pierwszą sesję! Nawet zdałam wszystkie egzaminy i zaliczenia w pierwszym terminie.

Luty przypomniał mi także, że wszystko jest w moich rękach i wszystko może się zmienić. Dał mi lekcję zdrowego egoizmu, podniósł poziom adrenaliny w życiu i zarysował nowy porządek. Mimo swoich słabości, czuję się silniejsza. Co nas nie zabije, to nas wzmocni, prawda?

Niech moc będzie z nami w marcu, do wiosny już bliżej niż dalej! Biegamy, ćwiczymy, nie marudzimy!

Buziak ;*








CONVERSATION

11 Komentarze:

  1. Oczywiście,w marcu dajemy z siebie wszystko:) Miłego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam gratuluję realizacji planu. Mam pytanie odnośnie biegania. Czy jest prawda że żeby bieganie odchudzające to trzeba trzymać się 60-70 procent tętna? Kupiłam pulsometr i okazuje się ze aby być w tym przedziale to powinnam biec tak wolno że zaczyna się zastanawiać czy to ma sens. Albo mam taką zła kondycję. .. Pozd Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie chcę wprowadzać Cię w błąd. Ja biegam naprawdę amatorsko, bez planów, nie schudłam też dzięki bieganiu. Wiem, że tłuszcz zaczyna się spalać po 30 minutach wysiłku... Chociaż tyle trzeba wyćwiczyć czy wybiegać... Ale nie znam się. Kojarzysz Jessicę Mercedes? Ja obserwowałam jakiś czas temu jej snapy, ona ćwiczy z trenerem na siłowni i rzeczywiście któregoś dnia mówiła, że obserwuje tętno i robi kardio wolniej, aby spalać. Fachowej wiedzy nie mam. ;/

      Usuń
  3. Gratuluję pięknych wyników w bieganiu! Ja również wypełniłam wszystkie wyzwania i wyznaczone cele (w tym zaczęłam biegać). Mam nadzieję, że marzec będzie jeszcze bardziej pozytywnym miesiącem :) życzę tego również dla Ciebie :-*
    Pozdrawiam
    www.straaawberry-cake.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście,w marcu dajemy z siebie wszystko:) Miłego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję Ci świetnych wyników w bieganiu! Zyskuję jeszcze więcej motywacji kiedy widzę na fejsie jak pobijasz kolejne rekordy i z dnia na dzień podejmujesz walkę.

    Ja sama na pewno wykonałam więcej treningów niż w styczniu (14). Pewnie niewiele więcej, ale marzec będzie mój!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Twoje komentarze, bo z każdym napisanym widzę Twój postęp. 14 treningów to dobry wynik! Teraz będzie jeszcze lepiej! Dziękuję za Twoją obecność.

      Usuń
  6. Pytanie nie na temat, ale spróbuję. Po jakim czasie zobaczyłaś efekty pracy? Od dwóch miesięcy ćwiczę regularnie (miałam prawie tygodniową przerwę w lutym z powodu ciężkiej grypy), odżywiam się zdrowo (niestety zdarzały się momenty, gdzie sobie pofolgowałam).Na wadze ubyło około 5 kg. Centymetry spadły, lecz ja jako tako nie widzę żadnych efektów, jakieś porady, jakaś pomoc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie... Sama to ja nic nie widziałam. Dalej nie widzę. Za często mijam się ze sobą w lustrze. Efekty pokazywała waga, zdjęcia, pokazywałby centymetr gdybym się mierzyła. :) To nic dziwnego, że nie widzisz zmian. Musisz mieć porównanie. Tak czy siak gratuluję efektów! Zmiany na pewno są! I to duże!

      Usuń