Dziś mam dla Ciebie garść przemyśleń. Znasz pewnie wszystkie zasady zdrowego stylu życia. Modelową ilość wody, którą należy wypić, idealną ilość posiłków, treningów... Wiesz co trzeba jeść o danej porze, a czego nie wolno. Czy jednak w 100 % reguły te pasują do każdej z nas? Każdy człowiek jest przecież inny. Nie różnimy się przecież tylko wyglądem i charakterem.
Czy zakładasz na siebie bluzkę, która wcale Ci się nie podoba, tylko dlatego, że jest modna? Czy zjadasz coś, co wybitnie Ci nie smakuje, tylko dlatego, że jest zdrowe? Myślę, że na oba pytania w Twojej głowie zrodziła się przecząca odpowiedź. Może warto przeanalizować wszystkie zasady i skonfigurować je z własnym organizmem?
Nie musisz być taka jak ja, a ja nie muszę być taka jak Ty. Obie jednak możemy osiągnąć sukces. Ja nie liczyłam kalorii, jeżeli Ty czujesz, że powinnaś to robić, bo ułatwia Ci to proces zmian, rób to! Znam osoby, które przeliczają każdy gram posiłku i osoby, które tego nie robią. Nie lubisz zaczynać dnia od słodkiego śniadania- zjedz jajecznicę, nawet gdy na obserwowanych profilach na Instagramie od rana pojawiają się owocowe omlety i owsianki. Nikogo nie musisz ślepo naśladować. Możesz jednak czerpać inspiracje i motywację, od każdego można się czegoś nauczyć. Najważniejsze, abyś nie działała wbrew sobie.
Nie warto ulegać wszystkim trendom, warto jednak zawsze spróbować czegoś nowego i wyrobić sobiewłasne zdanie na dany temat. Naucz się rozumieć swój organizm. Odszukaj własne potrzeby i staraj się je zaspokoić. Masz prawo do błędów. Ja też je popełniałam, popełniam i pewnie przez całe życie będę popełniać. Wyciągam jednak wnioski z każdego z nich i staram się ich nie powielać.
Po co więc te wszystkie zasady? Według mnie są wspaniałym punktem wyjścia. Dzięki nim wiesz od czego zacząć i co już na początku zmienić w swoim trybie życia. Na swoje potrzeby możesz nimi jednak delikatnie manipulować i sprawdzać skutki tych drobnych zmian na samej sobie. Do punktu startowego zawsze można wrócić będąc bogatszym o nowe doświadczenia.
Mój organizm nie przyswaja pięciu posiłków każdego dnia. Cztery to maksimum (chyba, że dzień jest nadzwyczajnie długi). Pisałam już wielokrotnie, że podwieczorek w moim jadłospisie raczej nie figuruje. Czasem trafi się garść suszonych owoców lub mały koktajl, jeżeli czuję potrzebę doładowania energii przed treningiem. Nie chcę, abyś postrzegała to jako mój błąd. Tak jest mi o wiele łatwiej. Tak samo przedstawia się u mnie sprawa kawy. Możesz mi mówić, że lepiej by było, gdybym z niej zrezygnowała, a jednak tego nie zrobię.
Nie są to powody do krytyki. Jestem świadoma swoich działań. Ty też bądź! Wiem, że po pierwszych tygodniach nowego trybu życia ciężko jest wysnuć jakiekolwiek wnioski. Chodzi mi jednak o to, abyś nie poddawała się całkowicie wszystkim sugestiom, zasadom, trendom i opiniom. Przemyśl, spróbuj, obserwuj i przyjmij lub odrzuć. Taki powinien być schemat działania.
Pamiętaj, że jesteś inna niż wszyscy. Jesteś jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna. Traktuj się w wyjątkowy sposób i znajdź na siebie unikalne wyjście. Będąc sobą nie masz konkurencji. Bądź najlepszą wersją siebie. Dziel się swoją metodą na sukces, ale nie narzucaj nikomu swoich zasad. Pozwól innym inspirować się Tobą i czerp z tego dodatkowe siły do dalszego działania.
Mam nadzieję, że nie pomieszałam Ci w głowie. Ostatnio miałam trochę czasu na poukładanie kilku spraw. Zdecydowanie się zregenerowałam i krótka przerwa od nauki po sesji dobrze mi zrobiła. Jestem typem człowieka, który jest o wiele lepiej zorganizowany, gdy ma więcej na głowie. Ostatnio miałam sporo wolnego, więc postów nie przybyło. Na szczęście życie wróciło już do właściwego tempa i będę tu zdecydowanie częściej.
Zanim ucałuję Cię na odchodne mam pytanie dotyczące wydarzeń treningowych. Masz jakiś wspólny pomysł dla nas obu? Nie wiem czy układanie po raz kolejny playlist ma sens. Może podziałamy razem w jakiś inny sposób? Daj koniecznie znać!
Buziak ;*
Super napisane ;p każdy jest inny każdy zaczyna rozkwita lecz każdy w innym tempie ������ Buziaki moja motywacjo miłego dnia i pozdrowienia aktualnie z "rozgrzewkowej" bieżni :***
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, trenujesz RANO! i to o 7:15! Wow! <3 Buziaki!
UsuńMasz 100% rację :) Wszystkie przepisy i te zasady mają za zadanie inspirować, a nie nakłaniać do naśladowania :) Jestem u Ciebie od niedawna i podoba mi się Twoje zdrowe podejście do tego wszystkiego. Ja mam u siebie problem, że nie wierzę w to, że samodzielnie jestem w stanie ułożyć dobrą dietę... Tyle mówi się o proporcjach białka, węglowodanów czy tłuszczy i obawiam się, że nie jestem w stanie sama tego zrobić :( Dziękuję za dawkę motywacji, za wspaniałe przepisy i powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga :) Miłego dnia !
OdpowiedzUsuńNapisz mi wiadomość to pogadamy o tych proporcjach i niczym się nie martw! <3 Buziaki!
UsuńZgadzam się z Tobą w 100 %. Dzięki Twoim inspiracjom tutaj na blogu i na Instagramie zaczęłam jeść owsiankę. Pojawia się ona w moim jadłospisie 2-3 razy w tygodniu. Od tygodnia jestem szczęśliwą posiadaczką książki Ewy Chodakowskiej i Tomka Woźniaka "Gotuj z nami" i teraz z niej testuje przepisy. Swoją drogą- polecam ! :) Myślę, że każdy musi znaleźć sposób na siebie samego, ale ważne jest to żeby nie załamywać się po błędach kulinarnych czy treningowych. Jak napisałaś każdemu się zdarzają. Trzeba wyciągać z nich wnioski i się nie poddawać. Doceniajmy siebie :) Udanego dnia ! :*
OdpowiedzUsuńDzięki kochanie! Nawzajem!
UsuńKsiążkę też mam! Robiłam z niej nawet omlet jajeczny! :)
Twoje posty są wspaniałe. Aktualnie biorę się za Jillian. Nie wiem czemu ale po Ewie czuje się źle :( Lubię z nią ćwiczyć :)
OdpowiedzUsuńTo ćwicz z Jill! Pokochaj ją całym serduchem i dawaj z siebie wszystko! Efekty będą na pewno! <3
UsuńMnie niestety dopadła dyskopatia i choć zaczęłam się zdrowo odżywiać ,to niestety nie mogę połączyć tego z ćwiczeniami. Obecnie z wysiłku fizycznego jestem całkowicie wybita. Ale ale ale ,to nie oznacza,że się poddaję i pozwalam sobie na rozpustę(bo przecież cierpię,boli i mogę) nie nie nie !
OdpowiedzUsuńCzerpię inspirację i siłę z Twoich postów.
Myślę,że ten czas przerwy naładuje mnie ogromną mocą i pierwszy trening po odpoczynku zrobię z takim hukiem,że naładuję szczęściem całą planetę ! :)
Chciałam nawiązać do ostatnich słów "Zanim ucałuję Cię na odchodne mam pytanie dotyczące wydarzeń treningowych. Masz jakiś wspólny pomysł dla nas obu? Nie wiem czy układanie po raz kolejny playlist ma sens. Może podziałamy razem w jakiś inny sposób? Daj koniecznie znać!"
No i właśnie tak sobie pomyślałam,że może zorganizowałybyśmy jakiś wspólny trening. Sale zawsze można wynająć ,bądź poprosić o udostępnienie na czas ćwiczeń. Można też zorganizować to porą wiosenną i wykonać trening na świeżym powietrzu.
Co myślisz/myślicie ?:)
Pewnie! jestem za! Może najpierw jednak kawa? :)
UsuńJestem za😊 Co powiecie na jakieś spotkanie przedpołudniowe przed warsztatami w Gdańsku? Martyna ,będziesz?
UsuńPrzed warsztatami?
UsuńKażdy powinien znaleźć coś odpowiedniego dla siebie i nie podążać za ślepą modą.
OdpowiedzUsuńWspólny trening to byłaby super sprawa, ale do Poznania mam bardzo, bardzo daleko. Myślę jednak, że warto podjąć jakąś szerszą akcję, która zmotywuje do wspólnego działania i wspierania się czytelniczek Twojego bloga.
Coś wymyślę! <3 W sumie jakiś zarys w głowie już mam!
UsuńMartyna!
OdpowiedzUsuńŚledzę Cię regularnie już od roku. Od sierpnia siedzę w Hiszpanii i dalej tu zaglądam.
Wiesz, że jesteś genialna? Serio! Tak trzymaj laska! Nie dość, że motywujesz swoją przemianą, to masz tak ciepły stosunek do każdego czytelnika! Dodatkowo wszystkie Twoje posty są mega przydatne! Naprawdę, wiem co mówię!
I powiem Ci jeszcze jedno. Jesteś człowiekiem sukcesu. Tak. I nie mówię tu tylko o zrzuceniu wagi, ale też o samodyscyplinie, którą sama osiągnęłaś, o regularności i wytrwałości w każdym calu. Działaj dalej, a kto wie jaka przyszłość Cię czeka :))
Gorące buziaki!
Martyna!
OdpowiedzUsuńŚledzę Cię regularnie już od roku. Od sierpnia siedzę w Hiszpanii i dalej tu zaglądam.
Wiesz, że jesteś genialna? Serio! Tak trzymaj laska! Nie dość, że motywujesz swoją przemianą, to masz tak ciepły stosunek do każdego czytelnika! Dodatkowo wszystkie Twoje posty są mega przydatne! Naprawdę, wiem co mówię!
I powiem Ci jeszcze jedno. Jesteś człowiekiem sukcesu. Tak. I nie mówię tu tylko o zrzuceniu wagi, ale też o samodyscyplinie, którą sama osiągnęłaś, o regularności i wytrwałości w każdym calu. Działaj dalej, a kto wie jaka przyszłość Cię czeka :))
Gorące buziaki!
Dzięki kochana! Naprawdę od sierpnia Cię tu trzymam? Ale się cieszę! Dziękuję, że chce Ci się tu zagądać i że zostawiłaś dobre słowo! Co do pzyszłości- co ma być to będzie! Ja biorę wszystko na klatę. <3 Z tym sukcesem bym nie przesadzała, bo najnowszy post napisałam o swoich gorszych momentach... :D
UsuńWiem, czytałam! :D
UsuńAle nie bądź dla siebie zbyt surowa! Trzymaj tak dalej!
ile schudłaś po miesiącu ćwiczeń tylko skalpela?
OdpowiedzUsuńOj nie wiem... Pierwszy miesiąc szedł bardzo opornie...
UsuńTrafiłam na Twojego bloga zupełnie przypadkowo,przeczytałam jednym tchem kilkanaście ostatnich postów i poczułam,że nareszcie znalazłam swoją motywatorkę! Czytając Twoją historię poczułam jakbym czytała o sobie- rowniez mam obecnie 18 lat, niedlugo matura a ja wlasnie zaczynam odmieniac swoje zycie. Przez ostatni rok przeszlam wiele nieudanych diet, schudlam poprzez restrykcyjne obciecie kalorii a nastepnie pojawil sie ksiazkowy efekt jojo,ktory doprowadzil do kilkumiesiecznej depresji i odebral radosc z zycia. Jeszcze wczoraj siedziałam zapłakana planując od nowa kolejne diety a nawet glodowki tak,aby szybko schudnac i zaimponowac innyn,lecz po przeczytaniu wzięlam sie w garsc, zaplanowalam caly miesiac ZDROWYCH i regularnych posilkow(z czym mam najwiekszy problem) i po raz pierwszy od dawna wykonalam skalpel z niesamowitą satysfakcją a nie z przymusu jak dotychczas. Dzieki Tobie poczulam,ze mam sile do zmiany dla siebie a nie innych,i obiecuje ze za kilka miesiecy podziele sie pierwszymi efektami zmian w moim ciele i przede wszystkim postrzeganiu samej siebie. Dziekuje Ci! Pisz i motywuj nas dalej! ;)
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM, KOCHAM i DZIĘKUJĘ! Nawet nie wiesz ile takie komentarze dają mi siły do działania... Wracam często i czytam je wielokrotnie. Wiem, że to co robię dzieki Tobie ma sens! Ściskam!
UsuńHej Martyna! Obserwuję Cię od jakiegoś czasu i bardzo się cieszę, że taka młoda osoba jak ty ma w sobie tyle pomysłów i zdrowe podejście po życia ;) Znając Twoją historię związaną z odchudzaniem, mam pytanie. W okresie 20.12.2015- 9.02.2016 (mniej więcej 1,5 miesiąca) wykonałam 22 treningi i dzisiaj podekscytowana i ciekawa pobiegłam się zmierzyć. O ile mogłam zrozumieć, że waga skoczyła do góry o 1 kg (Ewa wielokrotnie powtarzała o tym, że mięśnie ważą więcej niż tłuszcz) to wzrost obwodów praktycznie każdej zmierzonej części ciała o 1-2 cm trochę mnie przybił (jedynie w łydkach straciłam 1cm). Czy to normalne? Jem regularne posiłki, zazwyczaj 4-5 dziennie, co 3h, nie używam cukru i unikam niezdrowego jedzenia a w mojej diecie panują raczej lekkie i pożywne dania. Teraz mam tygodniową przerwę w ćwiczeniach zgodnie z zaleceniami lekarza i od jutra legalnie mogę już do nich wrócić, ale przyznasz, że zauważone 'rezultaty' mogą trochę podciąć skrzydła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco!
Klaudia
Kochanie, wiem co czujesz... Uwierz mi. Mam dwa ewentualne wyjaśnienia tej sytuacji. Po pierwsze- mięśnie mogły trochę napuchnąć i dopiero zaczynają wygryzać tkankę tłuszczową- stąd wzrost obwodów. Czujesz zmieny np. na udach? Są twardsze i bardziej "sprężyste"? Daj sobie jeszcze trochę. Tak pewnie reagujesz na zmiany. Nie Ty jedna... Ostatnio odpisywałam na wiadomość z identycznym problemem. Po drugie- miesiączka. Staraj się mierzyć i warzyć w tej samej fazie cyklu, np. tydzień po zakończeniu okresu. Ja chodzę jak wielki balon przed i jestem ponad 2 kg cięższa... :)
UsuńNiczym się nie martw i walcz!
P.S. Chciałabym zgubić centymetr w łydce! :)
Hej kochana <3 Czytam twojego bloga już od dawna, jesteś dla mnie inspiracją, motywacją ale i tak nie udaje mi się schudnąć :( Miłość do jedzenia zwycięża i nie potrafię sobie z tym poradzić :( Właśnie dlatego wpadłam na pomysł nowego posta, może zechciałaby,s napisać o ciężkich momentach z procesu odchudzania a także z teraz, bo myślę że i u ciebie nie zawsze było tak kolorowo. To co piszesz jest bardzo motywujące, ale myślę że nie tylko ja mam problem z brakiem motywacji i fajnie by było dowiedzieć się jak ty sobie z tym radziłaś i momentami kryzysu :)
OdpowiedzUsuńKochanie, specjalnie dla Ciebie... Post czeka!
UsuńIle posiłków jadłaś w szkole w czasach licealnych ? I co to było najczęściej ?
OdpowiedzUsuńZależy do której miałam zajęcia. Starałam się jeść coś chociaż co 3 godziny. Najczęściej twarożki, serki, warzywa, kanapki i owoce. :)
UsuńBardzo lubię czytać Twojego bloga! jest w nim tyle ciekawych rzeczy i cieplych słoW :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń