Co najbardziej motywuje? Żywe przykłady na to, że można, że się da, że trzeba tylko chcieć.. A po świątecznych grzeszkach dodatkowy kop się przyda. Przedstawiam Ci dziś historię Ani, która na pewno doda Ci skrzydeł i pomoże Ci wrócić na właściwe tory po wielkanocnej regeneracji.
Hej! Mam na imię Ania i chciałabym podzielić się z Tobą historią mojej przemiany.
Od zawsze miałam problemy z wagą. Nie potrafiłam jednak tego zmienić. Byłam uzależniona od słodyczy. Nie wyobrażałam sobie życia bez nich. Moja metamorfoza rozpoczęła się we wrześniu 2014 roku, wraz z pójściem do liceum. Postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu Ewy Chodakowskiej. Było to już chyba setne wyzwanie, w którym brałam udział, dlatego nie za bardzo wierzyłam w powodzenie tego planu. Kto nie próbuje, ten nie wygrywa...
Początek? Najgorszy. Trzeba było wejść na wagę, a tam 83 kg (mam 163 cm wzrostu)... Ale jak to? Dopiero co było 77! To był dodatkowy impuls zachęcający do podjęcia walki. We wrześniu wprowadziłam pierwsze zmiany, natomiast w październiku odrzuciłam całkowicie słodycze. Po pewnym czasie delikatnie się pogubiłam... Każdego kolejnego dnia jadłam coraz mniej. Przez miesiąc unikałam jedzenia, jadłam mniej niż 1000 kcal. W grudniu zrozumiałam, że coś jest nie tak. Włosy wypadały garściami, paznokcie ledwo się trzymały, a mi co chwilę kręciło się w głowie. Zdałam sobie sprawę, że tak nie mogę żyć, jeszcze trochę i zamiast zgubić kilogramy, zgubię zdrowie. Racjonalne odżywianie wygrało. Pamiętam jak pierwszy raz spróbowałam owsiankę. Wcześniej zastanawiałam się, jak ludzie mogą to jeść... Okazało się, że jest przepyszna!
Zaczęłam interesować się gotowaniem. Powstawały omlety, ciasta i placuszki. Po jakimś czasie przeszłam na wegetarianizm. Pod koniec grudnia postanowiłam założyć Instagram'a, który miał mi pomóc odnaleźć się w nowym świecie. Pamiętam jak każdego dnia kolejne osoby zaczynały mnie obserwować. To właśnie była największa motywacja.
Minęło zaledwie 5 miesięcy, a waga pokazywała 20 kg mniej. Wszystkie ubrania były na mnie za duże. Krótkie spodenki, w które dawniej ledwo się mieściłam, zaczęły spadać. Kiedy pierwszy raz po przemianie poszłam na zakupy, nadal szukałam największych ubrań. Mama musiała mnie uświadamiać, że są za duże, że muszę sięgać po mniejsze rozmiary. Cudowne uczucie!
Jeśli chodzi o ćwiczenia...Na początku ich unikałam, nigdy nie byłam typem sportowca. Bieganie na lekcjach wychowania fizycznego było istną katorgą. Zrobiłam tylko kilka wyzwań miesięcznych (np. plank czy brzuszki). W Wigilię, późnym wieczorem, moja mama włączyła trening Ewy Chodakowskiej, a ja postanowiłam się przyłączyć. Endorfiny szalały. Zakochałam się w treningach Ewki i Tomka Choińskiego. Do dzisiaj ćwiczę praktycznie tylko z nimi. Poza tym kupiłam hula hop z wypustkami, które jest fajnym urozmaiceniem. Ostatnio, po długich zastanowieniach, zainwestowałam w piłkę do fitnessu i była to genialna decyzja.
Dzielę się swoją metamorfozą, ponieważ chcę was przestrzec przed paranoją. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo wciągnęła mnie dieta. Nie czułam, że robię sobie krzywdę. Dobrze, że w porę się otrząsnęłam.
Nie mam pojęcia ile teraz ważę, ile kalorii dziennie jem. Wyluzowałam. Najważniejsze, że dobrze się czuje. Pamiętajcie, czas upłynie, nie warto się śpieszyć. W połączeniu z ciężką pracą efekty na pewno przyjdą.
Trzymajcie się dzielnie!
Pozdrawiam,
Ania - fit_etvita

Kochana, gratuluję Ci samozaparcia i optymizmu, którym teraz zarażasz! Dziękuję, że opisałaś swoją historię zahaczając również o jej ciemniejsze strony, o których pewnie wolałabyś z perspektywy czasu zapomnieć... Życzę Ci niekończącej się energii, samych sukcesów na każdym polu działania i radości z każdego kolejnego dnia!
Ania swoją metamorfozę rozpoczęła od diety, moja historia opierała się na początku tylko na treningach. Każda z nas doszła do wniosku, że tylko oba komponenty połączone ze sobą, są przepisem na powodzenie. Teraz kolej na Ciebie. Chwytaj motywację. Może następna metamorfoza na moim blogu będzie Twoją historią?
Buziak ;*
Bardzo motywujące jest przeczytanie o takiej metamorfozie! Ja niedawno wzięłam się za siebie, oczywiście stopniowo, więc jak na razie nie widać efektów, ale mam nadzieję, że się to zmieni i w końcu osiągnę sylwetkę o jakiej marzę :)
OdpowiedzUsuń♥ YOZiZiRA.blogspot.com ♥
Wspaniała metamorfoza! Aniu jesteś niesamowita! �� Gratuluję Ci z calego serducha! ❤❤ Zaczynałam od takich samych cyferek przy takim samym wzroście, teraz jest 10 kg mniej i dalej walczę! Dałaś mi dodatkowego kopa za którego dziękuję!
OdpowiedzUsuńAleksandra a Ty co robisz że już jest 10 kg mniej ? ile czasu Ci to zajęło? co jesz i wql?
UsuńChętnie z Tobą porozmawiam, ale może nie tutaj u Martynki, nie spamujmy :) Napisz na maila, albo na fejsa :) Mail; aleksandra.buchaj@gmail.com :* Do usłyszenia :)
UsuńMartynka :) mogłabyś powiedzieć mi czy jak wcześnie wstajesz i idziesz biegać czy jesz coś przed tym? Słyszę różne opinie, ja chciałabym biegać wcześnie i właśnie się zastanawiam czy powinnam najpierw zjeść jakąś przekąskę, pobiegać a potem śniadanko cyz jak najlepiej? Powiedziałabyś mi gdzie jeszcze trzymasz telefon, bo ja mam tylko kieszeń w legginsach, ale tam się nie mieści telefon i nie mam pomysłu gdzie go włożyć :c
OdpowiedzUsuńWielkie brawa dla dzielnej Ani:) Pokazałaś nam, że nigdy nie można się poddawać i walczyć o swoje. Twoja metamorfoza jest inspiracją oraz motywacją do dalszej pracy nad sobą :) Pozdrawiam Sandra K.
OdpowiedzUsuńPiękna metamorfoza! Gratuluję i oby tak dalej! Twoja przemiana jest dla mnie dodatkową motywacją do walki o siebie :)
OdpowiedzUsuńPiękna Dziewczyna i piękna przemiana! Brawo!
OdpowiedzUsuń