Świąteczne dylematy

Zastanawiałaś się nad tym jak będą wyglądały tegoroczne Święta i jak je w ogóle przetrwasz? Złamiesz swoje zasady, zjesz te pierogi i zagryziesz makowcem, czy każdy dzień konsekwentnie zaczniesz od owsianki i zakończysz sałatką? Nie chcę Cię tu prowokować. Chcę powiedzieć Ci prawdę, prawdę o mnie. 


Znasz moje zasady. Na swój sukces ciężko pracuję każdego dnia. Daję z siebie czasem 100, a czasem 200%. Staram się wycisnąć maksymalnie każdą minutę z doby, znaleźć czas na przyjemności i regenerację. Przykładnie i rozsądnie korzystam z życia. Tak bym ujęła swoje nastawienie w jednym zdaniu. 

Świąteczne dni to jednak czas, kiedy naprawdę najmniej interesują mnie kalorie, wartości odżywcze, mikro i makro. Święta to czas dla bliskich, czas ładowania baterii, regeneracji, odpoczynku. Zamiast liczenia kalorii, mogę policzyć Wam liczbę kawałków ciasta, które zjadłam. Będzie mi prościej. Możemy się nawet założyć, że wygram z Wami wszystkimi. Jestem fanką pierogów mojej babci, tradycyjnej sałatki, makowca, piernika, sernika, krokietów... Jestem fanką wszystkiego, co znajduje się na świątecznym stole. Co roku wyczekuję Wigilii, pasterki, spacerów, rozmów, wspólnych posiłków... Nie wyobrażam sobie innego stanu rzeczy. Nie wyobrażam sobie pełnoziarnistych pierogów, bezcukrowego i bezglutenowego ciasta, czterech posiłków o stałych porach i wyjścia na siłownię po śniadaniu. To nie moja bajka przez te trzy dni.  

Bycie fit to nie tylko dopilnowana w 100% dieta, starannie wykonane treningi, zdjęcia kolorowego jedzenia na Instagramie i motywacyjne hasła wrzucane po każdym treningu. To umiejętność dopasowania się do sytuacji, celebrowanie każdego pięknego momentu, cieszenie się chwilą. Boże Narodzenie beż wątpienia jest właśnie takim czasem. Wykorzystajmy go dobrze. 

Nie tyjemy między Wigilią, a Nowym Rokiem, tylko między Nowym Rokiem, a kolejną Wigilią. Rok ma 365 dni, cel wymaga czasu. W trzy dni nie schudłam, więc i w trzy dni nie przytyję. Jeżeli sama myśl o Świętach powoduje już wyrzuty sumienia w Twojej głowie, proszę przemyśl raz jeszcze swoje działania, postaw priorytety. Pamiętaj, że czasu nigdy nie cofniesz. Działaj tak, abyś nigdy niczego nie żałowała. 

Nie namawiam Cię tu broń Boże to zerowej aktywności fizycznej i obżarstwa po kres możliwości. Święta to czas na przyjemności. Dla mnie trening to forma relaksu, więc jeżeli najdzie mnie ochota na delikatną sesję pilatesa lub ponadczasowy i sentymentalny dla mnie Skalpel Ewy Chodakowskiej, to po prostu go zrobię. Jak nie będę miała ochoty, to po Świętach wrócę do swojej normalności i gwarantuję Ci, że będę mieć jeszcze więcej energii do działania, niż przed nimi. 

Żyj w zgodzie ze sobą i przeżyj ten czas najlepiej jak potrafisz. Nie wiem, co przyniesie jutro. Wiem jednak, co w życiu jest ważne i tego się będę trzymać. Na życzenia przyjdzie jeszcze czas. Teraz jednak trzymam kciuki za przygotowania. Niech wszystko będzie takie, jakie sobie wymarzyłaś. Magicznego czasu! 

Buziak ;*

CONVERSATION

4 Komentarze:

  1. I takie nastawienie mi się podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki za te słowa tak mam zamiar postąpić jak piszesz

    OdpowiedzUsuń
  3. W 100% się z tobą zgadzam. Też staram się żyć fit i na co dzień zwracam dużą uwagę na to co jem, ale święta są czasem kiedy najważniejsza jest dla mnie rodzina i atmosfera przy stole. Nie odmówię babci zrazików, czy ciasta bo wiem, że przygotowuje je specjalnie z myślą o mnie i wkłada w to całe serce :)
    Bycie fit jest ważne ale nie dajmy się zwariować :)

    OdpowiedzUsuń