Lepiej późno niż wcale, prawda? Minęło już 10 dni lutego, a ja dopiero podsumowuję miesiąc poprzedni. Rok temu idea małych, miesięcznych zestawień bardzo mi się spodobała. Wam chyba też! I dla mnie i dla Was to dodatkowa motywacja do działania.
Przez myśl mi przeszło, aby podsumować styczeń i luty razem, jednak powstałby chyba za duży kontrast między nimi. Luty jest i będzie dla mnie zdecydowanie luźniejszy względem diety i treningów. Początek miesiące spędziłam w łóżku, dopadło mnie paskudne choróbsko. Kolejny tydzień spędzę w Londynie. Czas na ferie! Czuję, że po powrocie wpadnę na matę i siłownie taka stęskniona! Będzie ogień!
Wróćmy jednak do stycznia. Szczerze mówiąc nowy rok zaczął się dla mnie naprawdę cudownie. Po magicznych świętach i zabawie sylwestrowej wróciłam do Poznania i zaczęłam realizację noworocznych postanowień. Wszystkie idą mi idealnie (wszystkie oprócz biegania). Spełniam nowe założenia i daję z siebie 200%. Udało mi się pięknie zakończyć semestr na studiach. Nie wiem z jaką średnią, wiem, że jestem z siebie zadowolona!
Jeżeli chodzi o treningi, tabelka przedstawia się następująco.
Moja dietka też była przyzwoita. Przez liczne wyjazdy kilka razy wpadło trochę niepożądanych kalorii, ale cóż warto było! Liczę, że po powrocie z Londynu wrócę już do pełni sił, zdrowia i swojego pysznego jadłospisu. W końcu na lato ma być forma życia, pamiętacie?
Nie będę omawiać treningów, jeżeli jesteście zainteresowani siłownią i tajemniczymi nazwami PUSH, PULL, LEGS odsyłam TUTAJ. Jedno jest pewne- byłam bardzo aktywna! Garmin mówi, że w sumie udało mi się spalić aż 14501 kcal!
W styczniu przeżyłam wiele wspaniałych chwil.Jeden weekend był szczególnie magiczny- warsztaty Be Active powered by Nałęczowianka. Kolejne spotkanie z #mygirls, Ewą Chodakowską i jej szalonym zespołem. Miliony spalonych kalorii we wspaniałym towarzystwie. Więcej o weekendzie znajdziecie w tym wpisie- WEEKEND W GDAŃSKU
Na koniec miesiąca spotkała mnie jeszcze jednak niespodzianka. Brałam udział w sesji okładkowej do marcowego numeru VITY. To był dla mnie ogromny szok, wyróżnienie i cudowny dzień spędzony z profesjonalistami. Sesja miała miejsce w Warszawie, więc rano pociągiem ruszyłam w kierunku stolicy. Jak to się stało, że w ogóle znajdę się na okładce? Odpowiedź jest prosta i brzmi Ewa Chodakowska. Właśnie ona na swoim profilu we wtorek, tydzień przed sesją dodała wpis, w którym szukała dziewczyny na okładkę. Zadanie było banalne, wstaw zdjęcie metamorfozy. Biłam się z myślami, czy na pewno znowu powinnam. Moja metamorfoza nie jest jakaś spektakularna i na pewno mogła się już trochę znudzić. Postanowiłam jednak spróbować, chociaż nie dawałam sobie nadziei. Nawet nie myślałam o wygranej, bo tego samego dnia, kiedy miała odbyć się sesja, miałam ważne zaliczenie... Ale cóż, wstawiłam. Wyniki pojawiły się w piątek, a ja nie wierzyłam w swoje szczęście. Najpiękniejsze wyróżnienie w moim życiu i tyle wspaniałych słów od samej Ewy. Magia! Mam nadzieję, że docenicie efekty pracy nad okładką i Wam również spodoba się efekt końcowy.
Tym kolażem Ewa ogłosiła wyniki! Szaleństwo!
Jeżeli cały rok 2017 będzie taki, jak ten pierwszy miesiąc, to już nie mogę się doczekać reszty wyzwań.
Trzymajcie kciuki!
Buziak ;*
P.S. Przypominam, że tabelki treningowe do pobrania znajdziecie TUTAJ.
Tak naprawdę w sporcie wiele zależy od naszej głowy. To tam czai się motywacja, zaangażowanie oraz konsekwencja. Dlatego tak wielu sportowców korzysta z pomocy psychologów, którzy pozwalają im na nieustanne przesuwanie granicy!
OdpowiedzUsuń