Posumowanie lutego 2017

Luty, miesiąc niby krótki. Mi dłużył się niesamowicie i był pełen kontrastów (i wcale nie mam tu na myśli mojego egzaminu z gramatyki kontrastywnej). Nie był dla mnie łatwy i łaskawy. Jeżeli zmierzamy na sam szczyt, czasem musi być pod górkę, prawda?




Czemu tak narzekam we wstępie? Sama nie wiem. Może dlatego, że prawie dwutygodniowa przerwa w treningach nie wygląda za fajnie w zestawieniu. Ale... Mam dobre usprawiedliwienie (nie mylić z wymówką). Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy pokonała mnie choroba. Kaszel, katar, stan podgorączkowy... A to wszystko w trakcie sesji. Dałam jednak radę. Jakoś poradziłam sobie z dolegliwościami i z egzaminem (zdałam na 4,5!).



Moim drugim usprawiedliwieniem jest cudowny tydzień spędzony w Londynie. Tam treningi mogę sobie śmiało zaliczyć. Mój zegarek wskazywał każdego dnia około 25 000 kroków. Zwiedziłam całe miasto i przepiękne prowincje wokół. Londyn, Windsor, Winchester, Canterbury i Oxford zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Okazało się także, że mój angielski ma się całkiem nieźle i czegoś się nawet nauczyłam na tych studiach! Wycieczka na własną rękę, planowana z dnia na dzień, spontanicznie i na pełnym luzie. Powiem Wam, że potrzebny mi był ten tydzień. Nabrałam dystansu i sił do działania!





Po powrocie zakasałam rękawy i wróciłam do swojej codzienności, za którą nawet zdążyłam zatęsknić będąc w Anglii.

W między czasie ukazała się VITA z moim zdjęciem na okładce i artykułem w środku. Dostałam mnóstwo gratulacji i motywujących słów. Dziękuję Wam bardzo za każdą reakcję, komentarz, wiadomość! Podoba Wam się efekt finalny?



W lutym obiecałam sobie powrót do biegania. Udało się! Myślę, że znów zaczynamy się lubić. Oby marzec okazał się jeszcze lepszy pod tym względem! W końcu na koniec miesiąca kolejny półmaraton, więc jakoś trzeba go przebiec.

Co w marcu? 

Do lata nie zostało za wiele czasu. Obiecałam sobie, że cały Wielki Post nie tknę słodyczy. W grę wchodzą tylko te zdrowe, najlepiej takie, które zrobię i zjem w ramach jednego z posiłków w ciągu dnia. Te 40 dni (u mnie w sumie 42, bo zaczęłam w poniedziałek 28.02) mają być kolejną próbą charakteru. Myślę, że uda mi się wytrwać!

Kolejne dwa wyzwania to regularna sumplementacja. Dwa dni brałam witaminy, raz zapomniałam... Raz brałam rano, raz wieczorem, raz wcale... Co Was będę oszukiwać... Cel jest jasno określony: nie zapominać!

Ostatnią sprawą, o którą chcę zadbać jest picie wody. Każdego dnia chcę wypijać 2 litry czystej wody (oprócz ziół, herbat i kawy). Nie mogę doprowadzać do sytuacji, że zasycha mi w gardle lub budzę się środku nocy z pragnieniem. Przecież to niezdrowe!

Myślę, że upublicznienie moich wyzwań tutaj mi pomoże. Może i Ty zainspirujesz się do stworzenia swoich? Trzymam kciuki! Na koniec pokażę Ci jeszcze moją motywacyjną tablicę w kuchni. O niczym nie sposób zapomnieć (nawet o tym, że mój chłopak, który po kryjomu zamówił dzisiaj pizzę, jest #fit).





Buziak ;*

CONVERSATION

7 Komentarze:

  1. gratuluję zdjęcia na okładce! super!

    wiosna to dobry czas, żeby przeprosić się z bieganiem. powodzenia na półmaratonie.

    fajna na tablica motywacyjna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog! Gratuluję okładki. Bardzo często zaglądam tutaj i zawsze znajdę tutaj coś co mnie zainteresuje, mnóstwo porad na temat zdrowia i nie tylko. Życzę jeszcze więcej sukcesów. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Martyna zawsze piszesz praca-studia-dom-trening, jak to wszystko godzisz- gdzie pracujesz? jakie tabletki suplementacji bierzesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle trening, studia, praca, dom... Tak wygląda ostatnio większość dni. Jak? Wiesz, wychodzę rano, wracam wieczorem. Z wielką torbą z ubraniami na siłownię (bo chodzę 3 razy w tyg.) i jedzeniem. Wszystko, absolutnie wszystko da się pogodzić. Jak ćwiczę w domu to też wciskam trening w okienko albo od razu po powrocie się przebieram. Wiem, że im dłużej zwlekam, tym gorzej się zabrać. Dziś np. wróciłam do 15:17, a o 15:30 już ćwiczyłam. Skończyłam po godzince, szybki obiad, prysznic i do pracy. A teraz siedzę się się uczę... :) A jutro rano lecę na siłownię.
      Co do suplementacji to D3+K, Omega 3 oraz magnez. :)

      Usuń
  4. Najważniejsze to nie skończyć swojego wielkiego planu na styczniu:) Im dalej w las tym trening bardziej wchodzi w krew:)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie również luty bardzo się dłużył pomimo, że to najkrótszy miesiąc w roku. Z niecierpliwością czekałam na wiosnę, która przyszła i zaraz odeszła. Gratuluję sukcesów!

    OdpowiedzUsuń