Mam alergię na... BEZGLUTEN

I BEZLAKTOZIE w zasadzie też. A tak całkiem poważnie to chciałabym napisać Wam dziś trochę o tym, co niemiłosiernie mnie irytuje, czyli przesadzaniu pewnych osób w pewnych kwestiach. 

Jeżeli jesteś tu ze mną dłużej, znasz mnie i moje podejście na wylot. Uważam się trochę za starego wyjadacza w dziedzinie bycia fit, w szerokim tego słowa znaczeniu. Chodzi mi mniej więcej o to, że tkwię w tym (i nie zamierzam przestać) od niespełna czterech lat. Obserwuję pewne fenomeny, mody... Zastanawiam się, co mają one na celu. Rolnicy zauważyli pewnie w ostatnich latach znaczny wzrost zysków na sprzedaży jaj. Awokado też rozchodzi się jak świeże bułeczki, kiedy w markecie jest promocja... A wspomniane bułeczki odeszły trochę do lamusa... Akurat przeciwko temu nie mam nic przeciwko. Szkoda mi natomiast trochę owsianek, które wszyscy ostatnio odstawili na rzecz jaj z bekonem. 

fot. Olga Jędrzejewska dla CHIAS


Wszystko jest kwestią indywidualną, jesteś na pewno tego świadoma. Czy jednak potrafisz świadomie obserwować swoje ciało i wysunąć odpowiednie wnioski, a może jednak działa autosugestia? Jeżeli wmówimy sobie, że coś ma na nas zły lub dobry wpływ i będziemy o tym przekonani, zaobserwujemy pożądane zmiany nawet wtedy, gdy one nie wystąpią. Takie trochę placebo. Nie mówię tu o nietolerancjach i wszelkiego rodzaju alergiach, z którymi naprawdę niektórzy się zmagają.Jeżeli masz stwierdzone jakiekolwiek przeciwwskazania, nie jedz i żyj w zgodzie ze swoim organizmem.  Nie wierzę jednak, że każdy z nas cierpi na celiakię (bo bezgluten) i nagle przestał tolerować krowie mleko. Może nabiał nie jest najlepszym źródłem białka, a gluten nie ma najlepszego wpływu na nasze jelita, ale... Czy musimy wszystko w stu procentach odrzucać jeżeli jesteśmy zdrowi? Żadne skrajności nie są wskazane. Jadłaś coś całe życie, nagle z tego rezygnujesz i... Twój organizm doznaje szoku. Nie lepiej stopniowo ograniczyć i nie nakładać na siebie zakazów, które przecież zawsze tylko kuszą, by je jak najszybciej złamać? 

Jedzenie ma sprawiać przyjemność. Na co dzień nie musisz jeść białych, pszennych bułek, żeby raz w tygodniu wyjść z przyjaciółmi na włoską pizzę czy zjeść rosół z babcinym makaronem na rodzinnym obiedzie. Trochę dystansu... Mam wrażenie, że jedzenie zdominowało ostatnio nasze życie. Czy naprawdę ono jest najważniejsze? Zgadzam się, że to jedna z większych przyjemności i potrzeba, która musi być w prawidłowy sposób zaspokajana. Każdy chce cieszyć się zdrowiem. Lepiej poświęcić czas na przygotowywanie posiłków, aby oszczędzić go potem w kolejkach do lekarza... Jednak nie tylko nasz organizm, lecz także relacja z jedzeniem musi być zdrowa. Na swoim przykładzie mogę Ci powiedzieć, że restrykcje do niczego nie prowadzą. Miałam kilka głupich i głupszych pomysłów. Kilka tygodni liczyłam makro, długo nie sięgałam po ukochany nabiał... Kiedyś wyrzuty sumienia potrafiły mnie dopaść po dwóch kostkach czekolady raz w tygodniu... Chociaż w sumie, kiedy czekolady nie widziałam na oczy kilka ładnych miesięcy, rzadko kiedy kończyło się na kilku kostkach... Było, minęło i nie wracajmy do tego. Błędy młodości (śmiech). W żadne zaburzenia się nie wpędziłam, chociaż czasem mam wrażenie, że bywało blisko.

Nie wiem, czy wyciągniesz coś z tej lektury. Mam jednak szczerą nadzieję, że troszkę wyluzujesz. Jeżeli Twoim priorytetem nie jest tytuł w zawodach bikini fitness, możesz naprawdę zwolnić. Znajdź przyjemność w udoskonalaniu samej siebie. Pracuj nad charakterem, zmiany wizualne to drugorzędna kwestia. Jedz i trenuj z głową i rób to, co kochasz. 

Buziak ;*








CONVERSATION

0 Komentarze:

Prześlij komentarz